Początki i rozwój społeczności żydowskiej Czarnego Dunajca
Pierwsze wzmianki o Żydach w Czarnym Dunajcu pojawiają się w dokumentach z 1640 roku, ale stałe osadnictwo żydowskie datuje się na koniec XVIII w. lub pierwszą połowę XIX w. Ten pierwszy dokument to zapis sporu sądowego pomiędzy czarnodunajeckim proboszczem Jerzym Cezariusem a Żydami z Wiśnicza: Izaakiem, jego synem Jakubem i zięciem Józefem, którzy w imieniu arendarza dóbr nowotarskich Salomona Włochowicza wydzierżawili m.in. browar w Czarnym Dunajcu należący do Klemensa Mientusa. We wspomnianym dokumencie zachowały się między innymi opisy rękoczynów, do których dochodziło między Żydami a proboszczem i wikarym z Czarnego Dunajca.
Dane kościelne z 1834 r. pokazują proporcje ludności katolickiej i Żydów na terenie dekanatu nowotarskiego, do którego należała m.in. parafia w Czarnym Dunajcu. Na ponad 60 tys. katolików przypadało 331 Żydów w całym dekanacie. 12 lat później te proporcje się zmieniły: na 52 tys. katolików przypadało 470 Żydów. Dane dotyczące samej parafii w Czarnym Dunajcu (obejmującej wtedy również kilka innych miejscowości) z 1846 r. pokazują podobny udział procentowy: 9202 katolików i 71 Żydów (w pobliskim Chochołowie wg tych danych mieszkało ich wtedy 37, a w Odrowążu 52).
Ustanowiona w 1867 r. konstytucja grudniowa monarchii austro-węgierskiej przyznawała Żydom takie same prawa jak innym mieszkańcom zaboru austriackiego, co spowodowało szybki wzrost ludności żydowskiej również w zachodniej Galicji.
Pod koniec XIX w. na terenie Czarnego Dunajca i okolicznych miejscowości wchodzących w skład parafii mieszkało już prawie 300 Żydów. “Słownik geograficzny Królestwa Polskiego” wydany w 1880 roku podaje liczbę 280 Żydów i 9423 katolików zamieszkałych na terenie parafii Czarny Dunajec (zaliczając do niej Międzyczerwienne, Nowe Bystre, Podczerwone, Ratułów, Stare Bystre, Wróblówkę i część Cichego). “The Encyclopedia of Jewish life before and during the Holocaust” podaje również dane z 1880 roku dla samego Czarnego Dunajca: 221 Żydów na 2469 mieszkańców.
Natomiast według spisu powszechnego przeprowadzonego przez władze austro-węgierskie w 1910 r. (Ergebnisse der Volkszählung vom 31. Dezember 1910) gminę Czarny Dunajec zamieszkiwało 436 Żydów na 14639 osób. Dane kościelne z 1913 roku informują o 335 Żydach zamieszkujących parafię czarnodunajecką. Wg spisu z 1921 roku [The Encyclopedia…] w Czarnym Dunajcu mieszkało 341 Żydów, w 1927 roku - 400, a w 1939 - 405. Społeczność żydowska stanowiła przed wojną co najwyżej kilkanaście procent ogółu mieszkańców Czarnego Dunajca, ale jej wpływ na życie gospodarcze i społeczne miasta był większy. Czarnodunajeccy Żydzi byli właścicielami sklepów, piekarni, karczm, młynów, warsztatów, małych zakładów produkcyjnych, handlowali m.in. alkoholem, skórami, drewnem, tkaninami, trudnili się też handlem obwoźnym, pracowali jako kramarze, rzeźnicy, furmani, szewcy, krawcy, fryzjerzy, szklarze, ale też adwokaci, lekarze i nauczyciele.
Pierwsze nazwiska Żydów z Czarnego Dunajca, które pojawiają się w dokumentach to nazwiska radnych oraz osoby figurujące w częściowo zachowanych księgach urodzeń, ślubów i zmarłych z II poł. XIX w.
Żydowscy radni Czarnego Dunajca
Pierwszym żydowskim radnym w Czarnym Dunajcu był Samuel Glücksman, który pełnił tę funkcję w latach 1867-1870 i 1873-1891, w sumie przez 21 lat. Drugim żydowskim nazwiskiem, które pojawia się na liście radnych jest Mojżesz Horowitz (pełnił tę funkcję w latach 1870-1879), a trzecim Józef Korngut (zasiadał w radzie w latach 1873-1886). Kolejnym radnym był Abraham Blumenkranz (1879-1886), który pojawia się w najstarszych zachowanych wpisach do księgi urodzeń i to potrójnie, jako ojciec Mojżesza (ur. 1871 r.), Ryfki (ur. 1874) i Eisiga (ur. 1876). Ich matką była Freidel (Fani) Blumenkranz.
We wpisach w księgach urodzeń, ślubów i zgonów pojawiają się kolejne nazwiska żydowskich mieszkańców Czarnego Dunajca, ale również okolicznych miejscowości. Wiemy z nich, że Izaakowi Gärtnerowi z Ratułowa w 1883 roku urodził się syn Samuel. Chilowi Synajowi ze Starego Bystrego w 1888 r. córka Chawe. W tym samym roku na świat przyszła Estera, córka Jonasa Langera z Witowa. Wpisy obejmują również mieszkańców Podczerwonego, Chochołowa, Cichego, Miętustwa, Wróblówki, Międzyczerwiennego czy Załucznego.
Życie społeczne i gospodarcze przed wojną
Jak wyglądało życie społeczności żydowskiej przed wybuchem wojny? Żydzi modlili się w pięknej, murowanej synagodze w pobliżu rynku, która przetrwała do dzisiaj, choć nie zachowało się jej oryginalne wyposażenie ani freski. Powstała prawdopodobnie na przełomie XIX i XX w. Oprócz niej było jeszcze kilka domów modlitewnych i mykwa, a przy drodze na Pieniążkowice cmentarz żydowski. Najmłodsze dzieci uczęszczały do ochronki, a chłopcy od 3. roku życia również do chederów, działała też szkoła Talmud-Tora i bractwo pogrzebowe Chewra Kadisza. W Czarnym Dunajcu od 1935 roku działało „Stowarzyszenie Dobroczynne Kobiet Żydowskich”. Według wpisu w Monitorze Polskim celem stowarzyszenia była “pomoc biednym i chorym mieszkańcom Czarnego Dunajca, wyznania mojżeszowego w postaci pomocy materialnej w formie wsparć doraźnych i bezpłatnej pomocy lekarskiej”. Wpis podaje też nazwiska kobiet, które założyły stowarzyszenie. Były to: Lenora Bothowa, Gizela Zimmermanowa, Regina Bauman, Regina Schmaje, Estera Korngutowa, Flora Jeretowa, Estera Müller, Chani Korngut, Gusta Bachner, Adela Blitz, Regina Balitzerowa, Helena Stern, Gusta Lamler, Anna Steinerowa, Dora Kuner.
Fragment dzisiejszej ulicy Kmietowicza, fotografia powstała w okresie 1919-1939 Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Życie społeczności na co dzień koncentrowało się na rynku i jego okolicach: dzisiejszych ulicach Kmietowicza, Sienkiewicza, Kamieniec Górny i Dolny, Tetmajera i Kantora. Tam Żydzi mieszkali, pracowali, modlili się.
Na liście radnych gminnych z 1919 r. znajdziemy nazwiska kilku znaczących Żydów z Czarnego Dunajca. Izaak Lipschütz był rabinem, Józef Lehrer miał duży sklep w rynku i hurtownię, Szymon Pacanower był adwokatem, Henryk Holländer prowadził dwa sklepy żelazne w rynku, Efraim Korngut był właścicielem domu handlowego, Henryk Pacanower miał młyn wodny.
Oprócz nich według dokumentów (np. Księgi adresowej Polski z 1929 r. i spisu abonentów z 1939 r.) i relacji mieszkańców tartak parowy i fabrykę skrzyń miał Izydor Landau, piekarnie w Czarnym Dunajcu prowadzili Georg Jonas, Salomon Gutfreund, Wiktor Horowitz i I. Löwenbraun, “kupcową” była Helena Blumenkranz, sklepy z tkaninami mieli Felicja Balitzer, Hermann Goldfinger, Józef Korngut i Jerzy Lamensdorf, blaszane naczynia sprzedawali Natan Neugewürz i Samuel Baumann, Adolf Stiller i R. Neugewürz byli krawcami, drewnem handlował Aron Zachariasz Jeret, Bernard Steiner, Józef Korngut, a skórami Aron Lipschütz. A. Fuchs był fryzjerem, J. Müller szklarzem, Izrael Segal lekarzem, Leon Lamensdorf adwokatem, szewcami byli Chaim Trepper, Mojżesz Lemler (“Śtylka”) i Henryk Langer, rzeźnikami Chaim Bachner, J. Fischer, M. Flank, Izaak Langer, Pinkus Weiss, Izaak Goldmann, maszyny rolnicze sprzedawał Chaim Balitzer, miodosytnię miał Izaak Aron Kalfus, fabrykę “wód gazowych” Izak Hirsch Korngut, fabrykę octu D. Kalfus, piwem i winem handlował Korngut i Zysel Pacanower, a wódkami i likierami Gustaw Pacanower, karczmę i kręgielnię prowadził Chaim Kleinzahler, wyszynki mieli Jakub Langer, A. Strum, Gustaw Pacanower, winiarnię A. Horowitz, “reprezentantem piwa żywieckiego” był Maks Zimmerman, a Mendel Kleinzahler prowadził skup mleka.
Ważnym dniem handlowym w Czarnym Dunajcu był poniedziałek, kiedy odbywały się targi, najpierw na Rynku, potem na terenie targowicy przy drodze na Ciche.
Rynek w Czarnym Dunajcu, fotografia powstała w okresie 1919-1939 Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Swoje sklepy, karczmy i warsztaty rzemieślnicze mieli też Żydzi w okolicznych miejscowościach, m. in. w Chochołowie, Ratułowie, Starem Bystrem, Pieniążkowicach, Witowie, Podczerwonem i Odrowążu.
Życie religijne Żydów z Czarnego Dunajca
Według relacji potomków czarnodunajecka synagoga mogła pomieścić około 300 osób. Obok znajdował się drewniany budynek domu modlitewnego, który został spalony w czasie wojny przez Niemców oraz mykwa. Najważniejszym dniem tygodnia była sobota, a właściwie okres od piątku wieczorem do soboty wieczorem. Według relacji mieszkańców w piątek po południu Rynek pustoszał, zamykały się żydowskie sklepy i warsztaty, a po zachodzie słońca w domach zapalały się szabasowe świece. W sobotę Żydzi modlili się w synagodze, przez kilkanaście lat czarnodunajeckim rabinem (prawdopodobnie aż do wojny) był Izaak Lipschütz. W relacjach ocalałych, potomków i mieszkańców można znaleźć opisy zwyczajów związanych z szabasem. W piątek Żydzi przygotowywali czulent, który dochodził w piecach przez całą noc, czasami też w miejscowych piekarniach, z których młodzi chłopcy odbierali go w sobotę rano, tak żeby był gotowy na szabasowy obiad. Do tej pory w Czarnym Dunajcu na część pieca, w której można podgrzać potrawy mówi się “sabaśnik”. Piekarnie w piątek wypiekały tradycyjne chałki i ciasta na szabas.
W drugiej połowie XIX wieku na skraju Czarnego Dunajca, przy drodze na Pieniążkowice, powstał cmentarz żydowski. Prawdopodobnie przy głównym wejściu był dom przedpogrzebowy ze studnią, z której czerpano wodę potrzebną do obrzędów. Budynek nie przetrwał do dzisiaj, pozostał po nim tylko fundament. Szacuje się, że na cmentarzu zostało pochowanych około 300 osób. Do dzisiaj na cmentarzu zachowała się tylko jedna macewa, która stoi w oryginalnym miejscu, kilkanaście innych zostało odzyskanych i umieszczonych w lapidarium w miejscu dawnego domu przedpogrzebowego. Z zachowanych napisów na odzyskanych macewach wynika, że niektóre z nich zostały wykonane przez mistrza kamieniarskiego Salomona Wulkana z Oświęcimia.
Asymilacja
Trudno ocenić, na ile żydowska społeczność Czarnego Dunajca była zasymilowana, ale na co dzień Żydzi posługiwali się językiem polskim, znali również gwarę góralską, bo chodzili razem do szkoły ze swoimi góralskimi rówieśnikami. Wiemy to m.in. z zachowanych rejestrów szkolnych. W Czarnym Dunajcu nie było oddzielnej powszechnej szkoły żydowskiej, działały tylko wspomniane wcześniej chedery, do których chłopcy uczęszczali popołudniami.
Język polski musiał być językiem codzienności czarnodunajeckich Żydów. Jednym z cenniejszych dowodów na to jest tzw. “list Mejlocha”, czyli zachowany prawie w całości, 16-stronicowy list napisany po polsku przez 18-letniego żydowskiego chłopaka Mejlocha Kleinzahlera w sierpniu 1939 r. Nigdy nie wysłany do adresatki (jego kuzynki) list został znaleziony w domu, w którym kiedyś mieszkała rodzina Kleinzahlerów przy dzisiejszej ulicy Targowej (dom został wyburzony w 2022 roku).
Żydzi, jako obywatele II RP, musieli też zgodnie z prawem służyć w polskim wojsku. Znamy historię jednego z żydowskich żołnierzy WP opowiedzianą przez potomków jego rodziny. Na przekazanych nam zdjęciach kilkuletni Szlomo Horowitz najpierw pozuje w stroju góralskim ze swoim rodzeństwem, a w 1939 r. w mundurze Wojska Polskiego. Według relacji rodziny Szlomo zginął za ojczyznę w pierwszych dniach kampanii wrześniowej.
II wojna światowa i Zagłada (1939 - 1945)
Współżycie społeczności żydowskiej i górali z Czarnego Dunajca przebiegało przez kilkadziesiąt lat przed wojną bez poważnych incydentów antysemickich, nie ma informacji o aktach przemocy wobec Żydów czy pogromach. Jednak wybuch wojny był impulsem dla miejscowej ludności do pojedynczych aktów szabrownictwa, które zachowały się w relacjach. Przykładem może być historia ewakuacji w pierwszych dniach wojny Józefa Lehrera, właściciela jednego z największych sklepów w Czarnym Dunajcu, który na wieść o wojnie uciekł na wschód z rodziną i pracownikami, w tym Polakami. Według relacji jednego z mieszkańców, którego ojciec pracował w sklepie u Lehrera, żydowski właściciel sklepu po kilku dniach ucieczki wysłał go do Czarnego Dunajca, aby odnalazł kasę z pieniędzmi i przechował ją. Po przybyciu na miejsce okazało się, że sklep Lehrera, włącznie z kasą, został wyszabrowany. Część mieszkańców Czarnego Dunajca, Żydów i Polaków, po pewnym czasie wróciła do swojej rodzinnej miejscowości. Niektórym Żydom udało się przeżyć wojnę dzięki ucieczce na wschód - na tereny ówczesnego ZSRR.
Po wybuchu wojny Czarny Dunajec z racji swojego przygranicznego położenia znalazł się na terenie, który Niemcy chcieli “oczyścić” z Żydów. Zakopane z przyległościami miało służyć za kurort i ośrodek rehabilitacji żołnierzy Wehrmachtu. Żydzi musieli opuścić te tereny. Początkowo Żydzi z Czarnego Dunajca wyjechali do Nowego Targu i Krakowa, ale po pewnym czasie władze okupacyjne zezwoliły im na powrót do domów. Ostatecznie Czarnego Dunajca nie włączono do strefy zamkniętej wokół Zakopanego. W archiwach zachowało się kilkadziesiąt dokumentów z lat 1940-41 z Krakowa, między innymi wniosków o wydanie kenkarty albo pozwolenia na przesiedlenie się, z danymi czarnodunajeckich Żydów.
Na początku okupacji Niemcy zajęli na potrzeby Gestapo jedną z kamienic w Rynku. Była to placówka Gestapo, którego główną siedzibą było Zakopane, jej szefem w czasie zagłady czarnodunajeckich Żydów był “kat Podhala” Robert Weissmann.
W 1942 roku w Czarnym Dunajcu mieszkało jeszcze co najmniej kilkudziesięciu Żydów. Tartak, który przed wojną należał do Izydora Landaua z Krakowa, został przejęty przez władze okupacyjne i zatrudniał również żydowskich robotników przymusowych, którzy w większości dojeżdżali do pracy pociągiem z Nowego Targu. Po wysiedleniu i zamordowaniu Żydów na Podhalu w sierpniu 1942 r. robotników skoszarowano w baraku na terenie tartaku, przekształcając go w obóz pracy “Hobag” (Holzbau Aktiengesellschaft Breslau), który został zlikwidowany dopiero w maju 1943 r. Żydowscy robotnicy przymusowi pracowali także w wyrobisku piasku i żwiru prowadzonym przez firmę “Flußkies” na rzece Czarny Dunajec.
Wspomniany wcześniej Józef Lehrer, właściciel sklepu w Rynku, został zastrzelony przez funkcjonariuszy Gestapo 20 maja 1942 r. razem z rolnikiem z Wróblówki Karolem Chracą, od którego miał nielegalnie kupować mięso. Świadkiem tej egzekucji była córka Józefa, Regina Lehrer, która pracowała jako sprzątaczka w siedzibie Gestapo. Została również zastrzelona na miejscu. Wszystkie trzy osoby zostały pochowane na cmentarzu żydowskim, ciało Karola Chracy zostało w 1945 r. ekshumowane i pochowane na cmentarzu katolickim.
Akcja Reinhardt, czyli nazistowska operacja eksterminacji Żydów w obozach zagłady w ramach tzw. ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, zaczęła się na Podhalu latem 1942 r. W Czarnym Dunajcu masowe egzekucje miały miejsce w lipcu i sierpniu. Według świadectw krewnych zachowanych w archiwum Yad Vashem 4 lipca 1942 r. szef Gestapo Franz Maywald zastrzelił m.in. Gustawa i Marię Pacanowerów oraz Józefa Süsnera, w sumie tego dnia zginęło około 10 osób.
24 sierpnia zostało zastrzelonych kolejnych kilkanaście osób. Według relacji świadków i zachowanych dokumentów zginęli wtedy m.in. Natan i Gitel Neugewürzowie i córka Natana Róża Trepper z dwuletnim synkiem, piekarz Georg Jonas z żoną Salą, Henryk i Anna Balitzerowie, Herman i Salomea Kolberowie, Ella Lehrer, Mina Kraus.
28 sierpnia był ostatnim dniem społeczności żydowskiej z Czarnego Dunajca. Ostatnia grupa Żydów, którzy nie zostali zastrzeleni została przetransportowana do Nowego Targu, skąd dwa dni później z dworca kolejowego pojechała w strasznych warunkach do obozu zagłady w Bełżcu, gdzie zginęła.
Na cmentarzu żydowskim w Czarnym Dunajcu oprócz ofiar akcji Reinhardt z lipca i sierpnia 1942 r. pochowani są robotnicy żydowscy z obozu pracy Hobag, którzy zginęli w dwóch egzekucjach w listopadzie i grudniu 1943 r. Z ponad 20 nazwisk zabitych udało się do tej pory ustalić nazwiska ośmiu z nich: Majer Bittersfeld, Abraham Knobler, Natan Knobler, Leopold Löwenberg, Józef Schön, Natan Statter, Fryderyk Silbiger i Mojżesz Szaulewicz.
Po Zagładzie
Wydawało się, że koszmar wojny i przemocy skończy się w maju 1945 roku wraz z kapitulacją III Rzeszy.. Dla niektórych Żydów, którzy przeżyli Zagładę i ocaleli nie był to jednak koniec prześladowań. Pierwsze udokumentowane powojenne zabójstwo Żydów na Podhalu miało miejsce 11 maja 1945 roku w Maniowach. Członkowie oddziału Józefa Kurasia “Ognia” zastrzelili czterech Żydów, którzy dopiero co wrócili z obozów koncentracyjnych, w tym Barucha Feita, Leona Krausa i Chaima Blondera z Czarnego Dunajca.
Potomkowie rodziny Steinerów, którzy mieszkają w USA wspominali, że ich kuzyn został zabity zaraz po wojnie po powrocie do swojego domu do Czarnego Dunajca, ale ta informacja nie została potwierdzona w innych źródłach. Z kolei potomkowie rodziny Jonasów twierdzili, że ich ojciec, który wrócił do Czarnego Dunajca po wojnie po jednej nocy opuścił miasteczko, ponieważ ktoś wrzucił granat do mieszkania, w którym nocował.
Z kilkuset Żydów, którzy mieszkali przed II wojną światową w Czarnym Dunajcu, po wojnie nie pozostał nikt. Większość zginęła w obozie zagłady w Bełżcu lub innych obozach oraz w egzekucjach w miasteczku, część ocalała (głównie na terenie ZSRR za sprawą deportacji na Syberię) i wyjechała za granicę, a nieliczni, którzy powrócili po wojnie również udali się na emigrację. Potomkowie Żydów z Czarnego Dunajca mieszkają obecnie m.in. w Izraelu, USA, Niemczech, Danii, Holandii i Belgii. Po dawnych żydowskich mieszkańcach pozostał jedynie cmentarz żydowski, budynek synagogi i jeden dom, na którym wciąż widoczny jest ślad po mezuzie.