"Dzieci Teheranu" z Czarnego Dunajca

Jest 1 września 1939 roku, godzina piąta rano. Ktoś dobija się do drzwi rodziny Kleinzahlerów przy ul. Sienkiewicza. Mieszkają w pobliżu synagogi, niedaleko niej prowadzą mleczarnię. Mendel, głowa rodziny, wstaje i otwiera drzwi znajomemu, który informuje, że wybuchła wojna i że widział niemieckie samoloty. Za kilka godzin rzeczywiście w miasteczku będzie słychać strzały i wybuchy. Mendel zwołuje szybką naradę rodzinną i podejmują decyzję. On z żoną Różą i czwórką dzieci oraz swoim bratem Szymonem postanawiają się ewakuować na wschód. Cała siódemka pakuje najpotrzebniejsze rzeczy, chowa część majątku w skrytce i udaje się na piechotę do Nowego Targu. Niemcy zdążyli już zbombardować i uszkodzić stację kolejową w Czarnym Dunajcu oraz tory.

Mendel Menachem Kleinzahler

Mendel Menachem Kleinzahler, fot. archwium rodziny Ahidov

Rodzina, która do tej pory żyła w miarę spokojnie i dostatnio, w jednej chwili staje się grupą uchodźców. Najbardziej tej nagłej ucieczki w nieznane boi się czwórka dzieci. Najstarszy Berek Dow w grudniu skończy dopiero 13 lat. Dwa lata młodszy od niego jest Arie Lejb, 10 lat ma Józef, a 9 - Leah, zwaną Lolą.

Na stacji kolejowej w Nowym Targu wsiadają do podstawionych pociągów i jadą do Lwowa. Podróż trwa trzy dni, po drodze ich pociąg jest bombardowany przez niemieckie samoloty, ale nikt nie ginie. Z Lwowa udają się do Podhorców (lub Podhajców - w relacjach nazwy tych miejscowości używane są zamiennie, Podhorce leżą ok. 85 km na wschód od Lwowa. Podhajce ok. 120 km na południowy-wschód od Lwowa), gdzie mają znajomych i gdzie jest łatwiej o jedzenie. 

Dwa tygodnie później, zaraz po Rosz Haszana, żydowskim Nowym Roku, do miasteczka wkraczają Rosjanie. Podczas radzieckiej okupacji cała rodzina zajmuje się handlem, żeby przeżyć. Dzieci pomagają rodzicom sprzedawać cukier, spirytus i wino. Rosjanie coraz częściej pytają, czy chcą przyjąć radzieckie obywatelstwo czy chcą wracać do domu. Zaczynają się represje, aresztowania. Najlepiej byłoby przeczekać wojnę w miasteczku, więc na razie czekają. Ale w połowie lipca 1940 r., po dziesięciu miesiącach pobytu w Podhorcach, zostają wywiezieni do obozu na Syberii. Funkcjonariusze NKWD przychodzą do nich o 1 w nocy i zapowiadają, że odeślą do domu, do okupowanej przez Niemcy Polski. Dzieci zaczynają płakać. Rosjanie pozwalają zabrać tylko 100 kg rzeczy osobistych na rodzinę i nad ranem zabierają całą siódemkę na stację kolejową. Tam pakują do wagonu towarowego i trzymają pod strażą. Pilnuje ich funkcjonariusz z karabinem, z wagonu nie wolno wysiąść. Ruszają, ale na wschód.

Po 12 dniach ciężkiej podróży, podczas której dostają marne racje żywnościowe, ich skład zatrzymuje się na stacji Oszczepkowo. Ponad trzy tysiące kilometrów dalej na wschód. 200 kilometrów za Swierdłowskiem (dzisiejszy Jekaterynburg), już za Uralem. Wysiadają ze stacji, wokół tylko gęste lasy. W tym transporcie jest około tysiąca osób, tylko Żydów. Kierują wszystkich do obozu. W barakach mieszkają już Rosjanie, którzy zostali tu zesłani z innych regionów. Przez pierwsze trzy dni nowy transport może odpoczywać i jeść do woli. Trzeciego dnia naczelnik zapędza ich już do pracy. Wokół same lasy, więc robota polega na ścinaniu drzew i ładowaniu ich na wagony towarowe. Według regulaminu pracować mają wszyscy mężczyźni w wieku od 16 do 55 lat, ale dwaj synowie Mendla, pomimo że młodsi, też się zgłaszają, żeby pomóc rodzinie. Za ciężką pracę otrzymują grosze, jedzenia nie starcza dla wszystkich. Muszą sprzedawać rzeczy, żeby przeżyć. Cierpią z zimna i głodu.

Rosjanie zaczynają akcję rusyfikacji, otwierają dla dzieci szkołę, gdzie nauczają tylko po rosyjsku. Zachętą są dodatkowe porcje jedzenia. Lekcje odbywają się też w soboty, ale dzieci Mendla nie chcą w nich brać udziału. Wychowani przez dziadka i ojca w tradycyjnej żydowskiej rodzinie nie chcą naruszyć reguł szabatu. Podobnie robią inni uczniowie. Rosjanie aresztują matki tych dzieci, które nie przychodzą w soboty do szkoły, wprowadzają też zakaz wspólnych modlitw i zakaz sprzedaży swoich rzeczy, przez co wszyscy muszą jeszcze więcej pracować.

Naczelnik obozu wprowadza również zakaz słuchania radia, trudno jest zdobyć informacje o świecie zewnętrznym. 30 lipca 1941 r. podpisano układ Sikorski-Majski, a 12 sierpnia ogłoszono tzw. amnestię dla obywateli polskich przebywających w obozach na terenie ZSRR. Ale w obozie w Oszczepkowie jeszcze nikt o tym nie wie. Dopiero w połowie września w jednej z paczek żywnościowych od znajomych z Podhorców znajduje się gazeta z artykułem informującym o podpisaniu układu i amnestii. Więźniowie pokazują artykuł naczelnikowi i dopiero wtedy zgadza się na opuszczenie przez nich obozu. 

Wycieńczająca praca w obozie trwała 14 miesięcy, ale żeby przeżyć na wolności trzeba również ciężko pracować. Rodzice z czwórką dzieci jadą do pobliskiej Talicy. Mendel zatrudnia się jako kierowca ciężarówki, Berek pracuje w stolarni, Lejb zostaje woźnicą. Kolejna zima na Syberii znów jest ciężka, część rodzin decyduje się jechać na południe, w cieplejsze rejony ZSRR. Kleinzahlerowie postanawiają dostać się do Uzbekistanu, skąd można się ewakuować jeszcze dalej, do Iranu. Mendel sprzedaje złoty zegarek, żeby pokryć koszty podróży i po pięciu tygodniach znajdują się w okolicach Buchary. To znów około trzech tysięcy kilometrów dalej, ale tym razem na południe. Warunki w podróży są bardzo ciężkie, w wagonach jest zimno, po drodze żywność trzeba kupować po wysokich cenach. Na miejscu okazuje się, że pociąg ewakuacyjny do Iranu odjechał i dalej trzeba jechać znów na własną rękę.

Kolejny przystanek to Kyzył-Tepa, wciąż jeszcze na terenie Uzbeckiej SRR. Mendel znów zostaje kierowcą, cała rodzina pracuje, żeby przeżyć. Udaje im się znaleźć pracę przy obróbce bawełny. Przypadkiem spotykają brata Mendla - Szymona. Ma 28 lat, ale wygląda o wiele starzej. Za nielegalne przekroczenie granicy został wywieziony do obozu w republice Komi, na północy ZSRR. Ma odmrożone ręce, zniszczony pracą, mrozem i ciężkimi warunkami organizm. Wkrótce zapada na dyzenterię i umiera. Podobny los spotyka Mendla i jego żonę Różę. Najpierw chorują na tyfus plamisty, potem na dyzenterię i umierają w krótkim odstępie czasu, zostają pochowani w Kyzył-Tepie. Dzieci też chorują na tyfus, ale przeżywają. 

Reisel Rosa Kleinzahler

Róża Reisel Kleinzahler, fot. archwium rodziny Ahidov

Jest początek 1942 roku. Cała czwórka rodzeństwa zostaje sierotami, bez pieniędzy na życie, bez opieki. Najstarszy Berek Dow ma teraz 16 lat i opiekuje się młodszym rodzeństwem. Lejb ma 14 lat, Józef - 13, a Lola - 12.

Ok. 20 kilometrów od Kyzył-Tepy znajduje się polski sierociniec, skąd organizowane są transporty do Iranu (możliwe, że chodzi o miasto Kermine - Karmana). Idą tam na piechotę. Cała czwórka zostaje zabrana najpierw do Kazania pod Bucharą, a stamtąd jadą z innymi sierotami do Aszchabadu, dzisiejszej stolicy Turkmenistanu. To kolejne kilkaset kilometrów podróży, tym razem na południowy-zachód.

W Aszchabadzie działa polski sierociniec, do którego kierowane są dzieci z całego terenu ZSRR, a stamtąd przewożone na południe. Starsze dzieci mieszkają w namiotach, młodsze w barakach. 16-letni Berek pomaga starszej kadrze w opiece nad dziećmi, organizuje im zajęcia. Po sześciu miesiącach udaje im się wreszcie wyjechać do Iranu. Najpierw obozy dla polskich dzieci działają w Meszhedzie i Pahlewi (dzisiejsze Bandar-e Anzali) nad Morzem Kaspijskim, później w obozach w Ahwazie i Teheranie. Rodzeństwo przez obóz w Meszhedzie dostaje się do Teheranu, gdzie działa już żydowski sierociniec. Żydowskimi sierotami opiekują się działacze Agencji Żydowskiej, zapewniają nocleg, wyżywienie, leczenie i podstawową edukację. Dzieci mają się przygotować do życia w Palestynie.

W styczniu 1943 r. władze brytyjskie zezwalają na wyjazd żydowskich dzieci do Palestyny. Nie mogą one jednak jechać najkrótszą trasą przez Irak, ponieważ jego władze nie zgadzają się na wydanie wiz tranzytowych. Grupa kilkuset dzieci z opiekunami zostaje najpierw przewieziona koleją do miasta Ahwaz na południu Iranu, a stamtąd do portu Bandar-e Szahpur (dzisiejsze Bandar-e Emam Chomejni). Po zaokrętowaniu na brytyjski statek Dunera ruszają w kolejną długą podróż, tym razem na wschód. Pierwszym przystankiem jest odległe o ok. 2,5 tys. km Karaczi, które należy jeszcze do Indii. Tam cała grupa dzieci i opiekunów spędza około dwa tygodnie w brytyjskim obozie przejściowym. Z tego okresu pochodzi dokument, na którym zarejestrowana jest czwórka “dzieci Teheranu” z Czarnego Dunajca. To dodatek do “Polski Walczącej” z 1943 r., gdzie widnieją imiona i nazwiska rodzeństwa Kleinzahlerów.

dzieciteheranuCzD

Fragment listy osób ewakuowanych z ZSRR opublikowanej w dodatku do "Polski Walczącej" w 1943 r., fot. Fundacja ośrodka KARTA

Po dwóch tygodniach oczekiwania grupa wreszcie wchodzi na pokład statku Neurolia, który z Karaczi, z przystankiem w Adenie (w dzisiejszym Jemenie), zawozi ją do portu w Suezie w Egipcie. Po przebyciu kolejnych kilku tysięcy kilometrów morzem, wsiadają znów do pociągu i jadą przez półwysep Synaj do obozu w El-Arisz (w dzisiejszym Egipcie), gdzie czeka ich jeszcze dwudniowa kwarantanna. I wreszcie ostatni przystanek w nowym domu, w nowej ojczyźnie: obóz w Atlicie w pobliżu Hajfy, gdzie są gorąco witani przez tłumy ludzi 18 lutego 1943 r. Odyseja czwórki młodych, dzielnych osób kończy się po prawie trzech i pół roku. Berek ma już prawie 17 lat, Lejb - 15, Józef - 14 i Lola - 13. Z siódemki osób, które uciekły przed wojną przeżyły cztery, trzy zmarły po drodze.

Na tym mogłaby się zakończyć ta historia, ale jest jeszcze jeden ważny epilog tej tragicznej opowieści. Z terenów Związku Radzieckiego w tym czasie do Palestyny dotarło ponad 800 żydowskich dzieci, w większości sierot, które nazywa się “dziećmi Teheranu”. Początkowo przebywały w obozie w Atlit, później rozdzielono je do innych obozów, gdzie mogły nabrać sił po trudach długoletniej tułaczki i zacząć uczyć się życia w nowym otoczeniu. Część z nich została przygarnięta przez inne rodziny żydowskie.

Najstarszy z rodzeństwa Kleinzahlerów Berek Dow jeszcze w Czarnym Dunajcu interesował się stolarstwem i podobnie jak wujek chciał zostać stolarzem. W obozie w Oszczepkowie ukończył kurs stolarski i pracował jako stolarz najpierw tam, a po opuszczeniu obozu w kolejnych miejscach. Po przybyciu do Palestyny uczył się fachu w organizacji Aliyat ha-Noar i pracował przy wyrobie mebli. Jego młodszy brat Lejb uczył się rolnictwa w szkole Mikveh Israel w pobliżu Tel Awiwu. To z tego okresu pochodzi zdjęcie 17-letniego wtedy Lejba, które w zbiorach posiada The Central Zionist Archives w Jerozolimie. Nie wiadomo, kim jest ta druga osoba na zdjęciu.

69687-S Arie

17-letni Arie Lejb Kleinzahler w czasie nauki w Mikveh Israel, fot. The Central Zionist Archives w Jeozolimie

Berek Dow oprócz tego, że pracował jako stolarz udzielał się również w organizacjach młodzieżowych, pisał wiersze do lokalnych pism, interesował się malarstwem, przejawiał talent sceniczny i to do tego stopnia, że zaproponowano mu naukę w szkole teatralnej przy teatrze Habima w Tel Awiwie, ale ostatecznie wybrał życie kibucnika. Zamieszkał w kibucu Kfar Ecjon, gdzie pracował jako stolarz i wstąpił do Hagany, po skończeniu kursu łączności był też instruktorem w kibucu. Po pewnym czasie dołączył do niego jego młodszy brat Arie Lejb. 

W 1948 r., na kilka miesięcy przed ogłoszeniem Deklaracji Niepodległości Izraela, Arabowie zaczęli blokować i napadać na żydowskie osiedla w Palestynie. W maju zaatakowany został kibuc Kfar Ecjon. Dow zginął 12 maja 1948 r., dwa dni przed proklamacją niepodległości Izraela. Arie został ranny w twarz i oko, dostał się do niewoli jordańskiej, w której spędził dziewięć miesięcy. Kiedy wrócił do Izraela poznał w szpitalu swoją przyszłą żonę, Tovę Ginzburg z Chełma. 

DovKleinzahler

Dow Kleinzahler, fot. izkor.gov.il

Dow był jednym z 35 “dzieci Teheranu”, które zginęły w wojnie, głównie w I wojnie izraelsko-arabskiej w 1948 r. Został pochowany na cmentarzu wojskowym na Wzgórzu Herzla w Jerozolimie. Arie na cześć poległego brata zmienił nazwisko z Kleinzahler na Ahidov. Przez wiele lat pracował jako urzędnik w Kiryat Ono, z jego inicjatywy nawiązano partnerstwo z niemieckim miastem Dormagen. Zmarł w 1996 roku w Kiryat Ono. W pobliżu miejsca, gdzie przez wiele lat mieszkał znajduje się niewielki skwer jego imienia. Józef Kleinzahler zmarł w Izraelu w 2019 roku w wieku 90 lat. Nie wiadomo, jakie były dalsze losy Loli.

czworka rodzenstwa Kleinzahlerow

Czwórka rodzeństwa Kleinzahlerów w Izraelu, fot. archwium rodziny Ahidov

Najważniejsze miejsca pobytu "dzieci Teheranu" z Czarnego Dunajca na mapie

--

Korzystałem z relacji Lejba Kleinzahlera spisanej w 1943 r. w Izraelu (Archiwum Instytutu Hoovera Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii)

Relacji Tovy Ahidov, z którą rozmawiałem w kwietniu 2023 r. w Kiryat Ono

Relacji rabina Joela Landaua z Leżajska (Archiwum Instytutu Hoovera Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii)

Książki “The Teheran operation: the rescue of Jewish children form the Nazis” Devory Omer

Dodatku do numeru 31. “Polski Walczącej” (1943 r.) - Osoby ewakuowane z ZSRR (Fundacja ośrodka KARTA) [Dziękuję Łukaszowi Połomskiemu za przesłanie artykułu]